Szok po przybyciu do zgiełkliwego Delhi w porze monsunowej szybko minie po przylocie do Leh - stolicy Ladakhu. Znajdziemy się po północnej stronie Himalajów zupełnie odmiennej od nizinnych Indii. Piękne pustynne krajobrazy, przyjazny klimat i fascynująca kultura tybetańska sprawia, że poczujemy się bardziej jak w Tybecie niż w Indiach. Po krótkim zwiedzaniu kilku klasztorów buddyjskich w dolinie Indusu wyruszymy na dwutygodniowy trekking. Wiedzie on karawanowym szlakiem przez kilka przełęczy w stronę wielkiego słonego jeziora Tso Moriri w leżącym przy granicy z Tybetem rejonie Rupszu. Gdy miniemy ostatnie wioski w dolinie Markha, zaczną się odludne bezkresne górskie tereny, gdzie tylko czasem spotkamy koczowników ze stadami jaków, owiec i kóz lub ich opuszczone osady pasterskie. Po trekkingu przejedziemy w poprzek Himalajów na ich południową stronę, gdzie odpoczniemy w indyjskim kurorcie Manali.
Krajobrazy i klasztory Ladakhu
Ladakh był niegdyś buddyjskim królestwem leżącym na odnodze Jedwabnego Szlaku prowadzącej z Indii do Tybetu. Do dziś pozostały ruiny pałaców królewskich w Leh i Shey oraz wiele starych klasztorów wzniesionych nad zielonymi oazami wiosek. Zwiedzimy ważne klasztory w dolinie Indusu: Hemis, Tikse, Shey i Spituk oraz wędrując w dolinie rzeki Markha przejdziemy przez kilka wiosek z mniejszymi klasztorami. Na płaskich dachach ladakhijskich domów suszy się drewno, siano i często złociste morele. Malowniczo wyglądają pola jęczmienia usytuowane wokół wsi na tle pustynnych pastelowych gór i wystające czasami ponad nimi ośnieżone sześciotysieczniki.
Trekking z doliny Markha do Rupszu
Po trzech dniach wędrówki wzdłuż potoku Markha dojdziemy do wznoszącego się nad doliną sześciotysięcznika Kang Yatze. Tu zejdziemy z popularnej trasy prowadzącej dalej do Hemis i skierujemy się w stronę wysokiej przełęczy Zalung Karpo La. Po jej przekroczeniu znajdziemy się w zamieszkałym przez nomadów rejonie Karnak. W przeciwieństwie do doliny Markha nie ma tu wiosek lecz osady pasterskie, latem przeważnie opuszczone. Wędrować będziemy przez piękne skalne kaniony i dotrzemy na olbrzymi pustynny płaskowyż Changtang, gdzie zaczyna się rejon Rupszu. Mamy tu szansę na zobaczenie występujących na tych terenach dzikich osłów kyang. Po dojściu do słonego jeziora Tso Kar czeka nas wędrówka przez wysokie przełęcze gór Rupszu, gdzie spotkamy nomadów Changpa. Na koniec docieramy do Tso Moriri - jednego z największych jezior w zachodnim Tybecie o pięknej błękitnej barwie. Karzok - jedyna wioska nad jeziorem - też latem jest dość pusta, bo nomadzi Changpa wędrują wtedy ze zwierzętami obozując w namiotach utkanych z czarnej jaczej wełny.