Blog

czwartek, 2 stycznia 2025

Wokół Karawanek. Od Karyntii na słoweńską stronę pasma górskiego


Karawanki, mimo śmieszno-strasznej nazwy, to bardzo widowiskowe pasmo górskie na pograniczu austriacko-słoweńskim. Te nieco nawet niższe od polskich Tatr góry stanowiące część Alp były areną wyjazdu zorganizowanego przez Klub Podróży Horyzonty latem 2022 roku, który miałem przyjemność poprowadzić. O tym czego można się spodziewać na rowerowym wyjeździe Wokół Karawanek, możecie się przekonać z niniejszego tekstu. 

Karawanki. Przywitanie z Karyntią 

Po całonocnej jeździe autokarem z Krakowa docieramy w okolice Klagenfurtu, gdzie mamy ruszyć na naszą pierwszą trasę. I tutaj pierwsze niemiłe zaskoczenie. Wjazdy do miasta są zamknięte. Szybko okazuje się, że tego dnia w Klagenfurcie odbywają się zawody triatlonowe i miasto oraz okolice jeziora Worthersee (które mieliśmy objeżdżać) są zamknięte dla ruchu! Modyfikujemy więc plan na dziś i wybieramy trasę zaplanowaną na inny dzień.

Kilkanaście kilometrów dalej stajemy autokarem pod malowniczo położonym na skale zamkiem Hochosterwitz i ruszamy na zachód. Trasa wiedzie albo wąskimi asfaltami, albo szutrami doliną rzeczki Glan. Dopiero w połowie trasy rozpoczynają się pagórki, które nieco urozmaicają monotonię krajobrazu austriackiej Karyntii. Na szczęście na koniec skwarnego dnia docieramy nad jezioro Ossiach, gdzie możemy się nieco schłodzić. Piszę „nieco”, bo o dziwo położone wokół Karawanek jeziora są bardzo ciepłe ze względu na termalne źródła. Nie omieszkaliśmy z nich skorzystać. Po plażowaniu część uczestników dojeżdża do hotelu w Villach autokarem, ale kilku śmiałków wraz ze mną udaje się bardzo przyjemną ścieżką do hotelu rowerem, gdzie możemy odetchnąć po trudach podróży w komfortowych warunkach.

Uroki słoweńskiej strony Karawanek. Szlaki, które pokochaliśmy

Tego dnia udajemy się autokarem na słoweńską część Karawanek i wsiadamy na rowery na parkingu pod pięknym wodospadem Savica położonym w Triglavskim Parku Narodowym. 

Początkowe kilometry wiodą po wąskiej górskiej ścieżce biegnącej przez las. Po niespełna dziesięciu kilometrach jesteśmy już nad jeziorem Bohinjskim, które przykuwa oczy swoją przezroczystą wodą. Chwila na zamoczenie nóg, cyknięcie kilku zdjątek i ruszamy dalej w drogę. Zaraz po opuszczenia miejscowości Ribcev Laz nad jeziorem skręcamy w prawo na ścieżkę rowerową prowadzącą doliną rzeki Sava Bohinjka. Jedzie się nią bardzo przyjemnie i spokojnie, a ładna pogoda dodatkowo podkreśla niezwykłą barwę rzeczki. W końcu po kolejnych kilometrach docieramy nad jezioro Bled, które okazuje się niezwykle piękne i oczywiście bardzo ciepłe (temperatura wody sięga tu 26 stopni!). 

Robimy tu sobie dłuższą przerwę na plażowanie, a potem zwiedzanie zamku i kościoła św. Marcina. Na parkingu w mieście większość uczestników wyjazdu rozleniwionych upalną i wakacyjną atmosferą miasteczka Bled postanawia załadować rowery na przyczepę, kończąc dzisiejszą jazdę. Jednak niektórzy jadą dalej i okazuje się to strzałem w dziesiątkę! Po kolejnych w miarę łatwych kilometrach pokonujemy najtrudniejszy podjazd dzisiejszego etapu i po ponad dwóch kilometrach wspinaczki docieramy do bardzo klimatycznego i urokliwego miasteczka Radovljica. Na szczęście ostatnie kilometry trasy są dużo łatwiejsze i w miarę szybko docieramy do naszej autokarowej miejscówki w wiosce Podnart, kończąc tym samym kolejny dzień wyjazdu wokół Karawanek. 

Z góry widoki niezgorsze i mekka fanów Porsche 

Kolejne prowadzące przez Karawanki szlaki nie przestają nas zachwycać. Tego dnia wjeżdżamy autokarem na wysokość ponad 1400 m n.p.m., by zwiedzić najwyższą zaporę w Austrii – Kolnbrein. Ta niezwykła budowla ma 200 metrów wysokości i oferuje niesamowite widoki zarówno w dół, jak i na pobliskie góry. Niestety, nie dane było nam zjechać z samej góry, bo musieliśmy wypiąć przyczepę dziesięć kilometrów poniżej, ponieważ jest zakaz wjazdu z przyczepami powyżej punktu poboru opłat. Zaczynamy więc nasze rowerowanie na wysokości około 900 m n.p.m. i jedziemy w dół doliną rzeki Malta. Po kilku kilometrach przyjemnej jazdy docieramy do imponującego wodospadu Fallbach. Na 17. kilometrze trasy docieramy do miejscowości Gmund – znanej wszystkim miłośnikom Porsche. 

Tutaj bowiem powstał pierwszy model tego samochodu i tu też znajduje się interesujące fanów czterech kółek muzeum tej słynnej niemieckiej marki. Po przerwie w miasteczku jedziemy dalej, by w końcowej części dzisiejszej trasy dotrzeć do kurortu Seeboden położonego nad jeziorem Millstatt. Objeżdżając jego zachodnią i południową część, wjeżdżamy na szutry i urokliwą leśną ścieżką docieramy do miejscowości Dobriach, gdzie kończymy trasę rowerową tego dnia. 

Skok z wieży Pyramidenkogel do ciepłego jeziora Worther 

Kolejnego dnia mamy znów perypetie z zamkniętą trasą. W związku z wycinką drzew na Villacher Alpenstrasse zmieniamy trasę na tę z pierwszego (planowo) dnia. Czeka na nas pięciokilometrowy wjazd (na szczęście autokarem) na wzgórze z imponującą wieżą widokową Pyramidenkogel, z której rozpościerają się wspaniałe panoramy na całą okolicę. Szybki zjazd rozpoczyna nasz dzień na rowerach. Potem kolejne kilometry prowadzące przyjemnymi ścieżkami rowerowymi wiodącymi a to polami, a to w pobliżu niedużych jeziorek. Na 14. km robimy pierwszą dłuższą przerwę przy opactwie cystersów w Viktring. Chwilę później dłuższa przerwa przypada na stolicę Karyntii – Klagenfurt, gdzie możemy podziwiać m.in. Neuer Platz, Alter Platz i stylowy budynek teatru. Kolejny dzień dopisuje nam pogoda, ale temperatura w okolicach 30 stopni skłania nas też do szukania ochłody w wodzie. 

Tym razem liczymy na kąpiel w dużym i bardzo ciepłym jeziorze Worther. Niestety, praktycznie cała południowa strona jeziora to prywatne plaże niedostępne dla ogółu. Dopiero na zachodnim brzegu, w miejscowości Velden, udaje nam się trochę poplażować, co pozwala nam przyjemnie zrelaksowanymi pokonać ostatnie kilometry do końcowego punktu trasy w Portschach. 


Wieża widokowa Pyramidenkogel, fot. Kamil Wereszczyński

Z ziemi włoskiej do... Słowenii. Karawanki od drugiej strony

Po raz drugi podczas naszego wyjazdu wokół Karawanek wjeżdżamy do Słowenii, tym razem zahaczając nawet o Włochy. Po niedługiej wspinaczce (autokarem, rzecz jasna) docieramy na przełęcz Predel położoną na granicy włosko-słoweńskiej. Stamtąd dosiadamy naszych dwukołowych rumaków i suniemy bardzo atrakcyjną widokowo trasą w dół. 

Za miejscowością Bovec kończy się zjazd, ale zaczyna przepiękny widok na turkusową rzekę Soczę, która będzie nam towarzyszyć przez kolejne kilometry piątego dnia. Obowiązkowo robimy przerwę nad rzeką i po ciepłych wodach alpejskich jeziorek doznajemy niemal szoku termicznego. Woda w Soczy jest naprawdę zimna! W końcu to góry. 

Jadąc dalej w dół rzeki, mamy okazję spotkać wielu kajakarzy, dla których Socza jest doskonałą rzeką do spływów. My po kilkunastu kilometrach przyjemnej szosy zmieniamy nawierzchnię na mocno kamienistą, by po kilku kilometrach jazdy taką drogą przeprawić się mostem wiszącym na drugi brzeg rzeki. Teraz czeka nas jeszcze trening siłowy w postaci przenoszenia rowerów na wysoki brzeg i po chwili wytchnienia pedałujemy dalej. Kilka kilometrów za postojem naszego autokaru parkujemy nasze dwukołowce i pieszo udajemy się na zwiedzanie wodospadu Kozjak. Niestety, psuje się pogoda i przy wyjeździe spod wodospadu zaczyna padać. Początkowo względnie niewielki deszcz przeradza się w prawdziwą ulewę. Na szczęście dojeżdżamy już do miasteczka docelowego Tolmin, gdzie czeka nasze wybawienie – ciepły autokar i suche ubrania. Pomimo deszczu był to zdaniem wielu uczestników najbardziej widowiskowy dzień naszego wyjazdu.

jezioro Worther
Jezioro Bled, fot. Kamil Wereszczyński

Karawanki w Stylu V (jak Villach) 

Za drugim razem bezproblemowo udaje nam się wjechać na szczyt trasy Villacher Alpenstrasse. Na wysokości ponad 1700 m n.p.m. jest cokolwiek chłodno i dość wietrznie. Jednak widoki rekompensują wszelkie niedogodności, a zjazd jest prawdziwą wisienką na torcie. Pod koniec zjazdu docieramy na szczyt kompleksu skoczni narciarskich znanych z Pucharu Świata, gdzie akurat trening odbywali młodzi adepci skakania na deskach. Po zjechaniu z góry wjeżdżamy do Villach i bulwarami Drawy przemieszczamy się na wschód. W mieście po wczorajszej ulewie nie było dziś śladu, a z nieba lał się dziś tylko żar. Jedyna dłuższa przerwa czekała nas w miasteczku Rosegg na 40. kilometrze trasy. Tutaj zwiedziliśmy prywatny zamek rodziny Liechtensteinów, ruiny starej twierdzy, zoo i przyzamkowy żywopłotowy labirynt. Dalsza trasa wiedzie nas brzegiem Drawy, oferując niejednokrotnie piękne widoki na Karawanki. W tak pięknych okolicznościach przyrody kończymy naszą trasę pod dworcem w miejscowości Maria Elend. 

skocznie w villach

Kompleks skoczni narciarskich Villach, fot. Kamil Wereszczyński

 

...Karawanki jadą dalej!

Ostatniego dnia mamy zaplanowaną objazdówkę wokół naszej miejscówki w Villach. Wyjeżdżamy rowerami spod hotelu i doliną Drawy poruszamy się na północny zachód. W miejscowości Puch mamy według planu wspinać się do zamku Treffen, jednak zamknięta droga, a przede wszystkim pewien niesympatyczny austriacki policmajster torpedują nasze plany. Musimy więc, chcąc nie chcąc, wracać tą samą drogą do Villach. Nieco urozmaicamy sobie trasę, przejeżdżając przed miastem na drugi brzeg Drawy. Bezproblemowo mijamy Villach i najpierw pod górę, a potem w dół, docieramy do głównej atrakcji dzisiejszej trasy – jeziora Faaker. Na marginesie sieć dróg rowerowych jest w Austrii na naprawdę wysokim poziomie. W samym Villach przecinają się drogi kilku popularnych tras rowerowych, m.in. Alpe Adria, którym to szlakiem podążamy na naszym wyjeździe Alpy, Adriatyk, Wenecja i Prosecco. 

Tymczasem bardzo przyjemna plaża Panorama zatrzymała nas na dłuższy relaks w ciepłej wodzie z pięknymi widoczkami na Karawanki, które z wielkim żalem właśnie żegnamy. Jeszcze tylko zjazd w dół nad Drawę i wjeżdżamy do miasta, które było naszą bardzo atrakcyjną miejscówką przez ostatni tydzień. Ładujemy rowery na przyczepę i po sprawnej jeździe autokarem docieramy nad ranem do Krakowa. 

Karawanki szlaki górskie

Karawanki - szlaki górskie, fot. Kamil Wereszczyński

 

Karawanki - szlaki rowerowe. Podsumujmy

Z pewnością można uznać, że wyjazd wokół Karawanek pokazuje nieco inną stronę Alp niż pozostałe nasze wyjazdy rowerowe w tych górach, takie jak trasa Alpejskimi Dolinami czy Niczym Alpejskie Zwierciadła. Będziemy mogli przekonać się, że góry te poza imponującymi panoramami, wodospadami czy rwącymi potokami zaskoczą nas również niezwykle ciepłymi jeziorami doskonale nadającymi się do letnich kąpieli, czy zadbanymi miasteczkami Karyntii. Przede wszystkim jednak wrażenie robi sieć lokalnych dróg rowerowych z doskonałą infrastrukturą towarzyszącą, która uprzyjemnia kolejne kilometry pokonywane na dwóch kółkach, o czym sami będziecie się mogli przekonać, wybierając się z nami na ten wyjazd rowerowy do Austrii i Słowenii. Zapraszamy!

Inne wpisy na blogu

Dlaczego Horyzonty

Przygotowywanie wypraw i ich prowadzenia jest naszą pasją. Interesujemy się ptakami, wędrujemy po górach, jeździmy rowerami, fotografujemy i docieramy do najdalszych zakątków Ziemi, aby później podzielić się swoimi doświadczeniami i zdobytą wiedzą z Uczestnikami naszych wyjazdów.
20 latPodróżujemy z Wami
po całym świecie!
5 tys.Zadowolonych podróżników
każdego roku
60Ofert wyjazdów
w stałej ofercie biura
250Terminów dostępnych
przez 12 miesięcy w roku!

Klub Podróży Horyzonty Sp. z o.o. realizuje projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich Zdalne zarządzanie biurem podróży poprzez wdrożenie dedykowanej platformy informatycznej rozwiązaniem na sytuacje kryzysowe Klubu Podróży Horyzonty.

Celem projektu jest zapewnienie zdalnej i zautomatyzowanej obsługi klienta, co znacznie poprawi jakość świadczonych usług oraz zwiększy odporność biura na sytuacje kryzysowe.Dofinansowanie projektu z UE: 234 719,17 PLN